Jakoś tak to u nas jest, że politycy są bardzo obrażalscy, szczególnie gdy przegrają wybory. Dwa lata temu obrazili się platformersi. Teraz to samo robią ich PiS-owscy konkurenci.
Szczególnie obrażony jest Pan Prezydent. Obrażony jest zwłaszcza na Donka. Nie wiadomo dokładnie (a nawet niedokładnie), o co Pan Prezydent jest obrażony, bo oczywiście Pan Prezydent, z wyżyn swego Urzędu, o takich duperelkach mówić nie będzie (dopiero po paru dniach obrażenia Pan Prezydent napomknął, że jest w posiadaniu teczki z kolekcją Donkowych obelżywości).
O obrażeniu się Pana Prezydenta pierwszy powiedział nam Jego Brat, Pan Premier. Pan Premier, jak to Pan Premier, nie wyjaśnił konkretnie, o co chodzi z tym obrażaniem, ale niedwuznacznie dał do zrozumienia, że obrażenie się Pana Prezydenta jest niepodważalnym faktem i zupełną oczywistością.
Dowiedzieliśmy się więc, że Donek dopuścił się niebywałego chamstwa a jego wypowiedzi w stosunku do Pana Prezydenta były obelżywe. Niektórzy ze słów Pana Premiera wyciągnęli wniosek, że obelżywe i niebywale chamskie było określanie braci Kaczyńskich braćmi Kaczyńskimi.
Tak czy inaczej, Pan Prezydent jest szczególnie biegły w obrażaniu się: a to na menela, a to na Niemcy (za kartofle), to znów na Światowe Forum Gospodarcze, a teraz na Donka. No i oczywiście jest permanentnie obrażony na Lesia, co to niewykluczone, że wcale nie przeskoczył płotu.
Trzeba jednak uczciwie przyznać, że są na świecie bardziej od naszego obrażalscy prezydenci, a ci, którzy ich obrażają, trafiają za kraty. Nie jest więc tak źle!
Donek, cóż, początkowo się krygował, ale w końcu uległ i – by nie drażnić Pana Prezydenta, który podobno zamówił już ekspertyzy prawne, czy aby na pewno musi powołać Donka na premiera – przeprosił, choć – jak sam przyznał – nie wie za co. W każdym razie przeprosił. Wszyscy czekają w napięciu, czy Pan Prezydent zechce tym razem wybaczyć Donkowi.
Pan Premier najprawdopodobniej również jest obrażony, że naród nie wybrał Najlepszego Pana Premiera od … (tu należy wstawić jakąś datę z odległej przeszłości). Pan Premier niegdyś zapowiedział, że w takiej sytuacji będzie sobie dumał nad niewdzięcznością narodu. Więc może duma, a może nie – w końcu tyle różnych rzeczy Pan Premier obiecywał.
Obraził się również Antoś, ten od służb. Obraził się na samą myśl o tym, że mógłby już nie być Antosiem od służb, tylko takim zwykłym Antosiem, i jako wyraz swego obrażenia zawezwał Bronka na przesłuchanie. A koledzy Antosia kombinują jak mogą, żeby go udobruchać, załatwiając mu jeszcze parę dni antosiowania.
W Warszawie natomiast gremialnie obrazili się prokuratorzy. Tak, ci sami, którzy przez dwa lata gorliwie wykonywali rozkazy wesołego Zbysia, teraz sobie przypomnieli o naciskach i nieprawidłowościach. No i się obrazili.
Tymczasem nowo powstająca koalicja jeszcze się na siebie wzajemnie nie obraziła. Obraduje po cichu, za zakmniętymi drzwiami rozdzielając stołki, czasami wypuszczając tylko jakieś nieoficjalne przecieki. Nie ma się jednak co łudzić – to tylko kwestia czasu, żeby i oni się obrazili.
Tak sobie myślę – może społeczeństwo powinno zorganizować jakąś akcję przebłagalną w stosunku do naszych obrażonych polityków? Bo jeśli się całkiem obrażą, to gotowi jeszcze sobie pójść, i co wtedy? Może trzeba będzie do rządzenia zatrudnić jakichś fachowców?